„Na świętego Andrzeja dziewkom z wróżby nadzieja”. Tak było dawniej. Wróżby andrzejkowe miały charakter wyłącznie matrymonialny i przeznaczone były dla panien. Kawalerowie zaś mieli swoje katarzynki. Do wróżb zarówno niezamężne kobiety, jaki kawalerowie podchodzili bardzo poważnie i zajmowali się nimi w samotności.
Z czasem katarzynki odeszły w zapomnienie, a andrzejki przybrały formę spotkania, najpierw panien na wydaniu, później młodzieży obojga płci. Wróżby zostały. Najpopularniejsza to oczywiście lanie wosku na wodę przez ucho dużego klucza. Wosk po zastygnięciu przybiera kształt, w którym można dojrzeć zdarzenia z przyszłości.
Wróżba, zapewne późniejsza niż lanie wosku, bo można ją przeprowadzić tylko w większej grupie, to ustawianie butów od ściany do progu. Panna, której but pierwszy dotrze do celu, ma pierwsza zostać mężatką.
A jeśli ktoś chce się dowiedzieć na jaką literę będzie się zaczynać imię współmałżonka? Trzeba obrać jabłko tak, by powstała jedna długa obierka i rzucić ją przez lewe ramię. Ułoży się na podłodze w kształt, w którym przy odrobinie dobrej woli można rozpoznać którąś z liter.
Do dziś nie do końca wiadomo, dlaczego właśnie święty Andrzej i święta Katarzyna patronują tym wszystkim rozrywkom. Jedna z teorii głosi, że ma to związek z przełomem. Noce z 24 na 25 i z 29 na 30 listopada są jednymi z ostatnich przed adwentem. Według wierzeń ludowych, właśnie w tym czasie pojawiają się na świecie duchy, istoty pozaziemskie. W ich obecności wróżby mają większą siłę.